Co jeść po maratonie odżywianie i nawodnienie zaraz po biegu

Photo of author

By Piotr Lisek

Zaraz po maratonie jedz węglowodany z dodatkiem białka i uzupełnij elektrolity, by przyspieszyć regenerację. Sięgaj po wodę, napój izotoniczny i coś lekkostrawnego w pierwszych 30–60 minutach. Potem stopniowo dołóż pełnowartościowy posiłek.

Co wypić w pierwszych minutach po przekroczeniu mety?

Najprościej: zacząć od płynu, który nawadnia i dostarcza sodu. W pierwszych 5–10 minutach po przekroczeniu mety organizm chłonie najlepiej, więc pierwszy wybór ma znaczenie. Łyk po łyku, bez pośpiechu — tak, by w ciągu kilku minut wpaść w zakres 300–500 ml i nie obciążyć żołądka po wysiłku.

Po maratonie traci się nie tylko wodę, ale też sód, który pomaga zatrzymać płyny i zapobiega zawrotom głowy. Jeśli w upale pot leciał strumieniem, różnica jest odczuwalna już przy pierwszym łyku. Zamiast eksperymentów na mecie, lepiej sięgnąć po sprawdzone napoje, które były już testowane na treningach i nie drażnią żołądka.

  • Napój izotoniczny z sodem 300–700 mg na 500 ml: szybkie uzupełnienie płynów i elektrolitów, dobra przyswajalność tuż po biegu.
  • Woda z szczyptą soli i odrobiną soku owocowego: domowa alternatywa, która dostarcza sodu i odrobiny cukrów prostych.
  • Mleko czekoladowe 200–300 ml: łączy płyny, węglowodany i białko; sprawdza się, jeśli żołądek toleruje nabiał po wysiłku.
  • Rozcieńczony sok (1:1 z wodą) z dodatkiem soli: łagodniejszy dla żołądka niż sam sok, a jednocześnie smaczny i praktyczny na mecie.

Pierwsze 2–3 łyki dobrze wziąć wolniej, szczególnie gdy tętno wciąż jest wysokie, a oddech płytki. Jeśli pojawia się uczucie „ślampnego” żołądka, przerwa 20–30 sekund i powrót do małych łyków zwiększa szansę, że płyny się wchłoną, a nie „odbiją” się z powrotem. Dobrze też obserwować smak potu na wargach: bardzo słony sygnalizuje większą potrzebę sodu i przemawia za izotonikiem zamiast samej wody.

Jak szybko uzupełnić elektrolity i sód po biegu?

Najprościej: po maratonie najszybciej uzupełnia elektrolity napój z sodem i węglowodanami wypity małymi łykami w ciągu pierwszych 10–20 minut. Sód „ciągnie” wodę do komórek i pomaga zatrzymać ją w organizmie, więc napój powinien mieć go więcej niż zwykła woda stołowa.

W praktyce sprawdza się izotonik o stężeniu sodu około 500–700 mg na litr (to ok. 1,3–1,8 g soli kuchennej na 1 l). Jeśli na mecie dostępna jest tylko woda, można dodać do 500 ml szczyptę soli i łyżeczkę cukru lub miodu; taka mieszanka poprawia wchłanianie płynów i uzupełnia podstawowe elektrolity. U wielu osób dobrze działa też sok pomarańczowy rozcieńczony pół na pół z wodą plus odrobina soli – smak zachęca do picia, co bywa kluczowe, gdy żołądek „stoi”.

Gdy pot leje się strumieniami i koszulka jest biała od soli, sygnał jest jasny: potrzeba więcej sodu. Wtedy pomocne bywa dodatkowe 300–500 mg sodu w postaci kapsułki elektrolitowej lub tabletki musującej, popitej wodą. Magnez i potas też mają znaczenie, ale po biegu tracony w największej ilości jest sód, więc to on powinien być na pierwszym planie. Nadmiar płynów bez sodu rozcieńcza krew i może pogorszyć samopoczucie.

Ile pić na start? Orientacyjnie 400–600 ml w pierwszej godzinie, podzielone na małe łyki co kilka minut, a następnie dostosowanie do pragnienia i koloru moczu. Jeśli planowane jest jedzenie stałe w ciągu 30–60 minut, napój z elektrolitami można połączyć z lekkostrawną przekąską: bananem, jogurtem pitnym czy bułką z odrobiną słonego twarożku. Dzięki temu sód, płyny i energia działają razem, a organizm szybciej wraca do równowagi.

Co zjeść w ciągu 30–60 minut, by rozpocząć regenerację?

W ciągu 30–60 minut po maratonie najlepiej sprawdza się proste połączenie węglowodanów i łatwo przyswajalnego białka, które szybko rusza odbudowę glikogenu i naprawę mięśni. Chodzi o porcję, którą da się zjeść bez wysiłku żołądka i która wnosi także szczyptę sodu dla lepszego nawodnienia.

Po intensywnym biegu układ trawienny bywa delikatny, więc dobrze działają produkty miękkie, półpłynne lub o niskiej objętości. Pomagają też smaki znajome i łagodne, bo łatwiej je przyjąć, gdy apetyt jeszcze „nie wrócił”. Poniżej kilka zbalansowanych zestawów, które można zjeść na mecie lub w drodze do domu:

  • Jogurt pitny lub kefir 330 ml + banan średniej wielkości + garść precli lub krakersów z solą (około 60–70 g węglowodanów i 12–18 g białka).
  • Kanapka z białego pieczywa z masłem orzechowym i dżemem + mały sok pomarańczowy 200 ml (proste cukry na glikogen, odrobina tłuszczu dla sytości, łatwa konsystencja).
  • Owsianka „na szybko” na mleku lub napoju mlecznym 250 ml z miodem i rodzynkami + plaster sera lub serek wiejski 150 g (węgle + pełnowartościowe białko).
  • Ryżowe wafle 3–4 sztuki posmarowane twarogiem lub hummusem + banan lub daktyle 3–4 sztuki (łagodny dla żołądka, szybkie cukry).
  • Koktajl: mleko lub napój roślinny 300 ml + banan + odżywka białkowa 20 g + szczypta soli (półpłynna forma przyspiesza przyswajanie, sól wspiera zatrzymanie płynów).

Te propozycje łączą szybkie cukry z 15–25 g białka, co jest praktycznym celem w pierwszej godzinie po biegu. Jeśli apetyt jest bardzo niski, można zacząć od płynów i owoców, a stały posiłek dołożyć po kilkunastu minutach. Drobny dodatek sodu, na przykład słone pieczywo, precle lub szczypta soli w koktajlu, pomaga w nawodnieniu i ogranicza skurcze. Klucz to dostępność i prostota: lepiej wziąć to, co da się zjeść od razu, niż czekać na „idealny” posiłek.

Jaka proporcja węglowodanów do białka sprawdzi się po maratonie?

Najczęściej poleca się proporcję około 3:1 węglowodany do białka, a po wyjątkowo wyczerpującym maratonie nawet 4:1. Taki układ pomaga jednocześnie odbudować glikogen i naprawiać mikrouszkodzenia mięśni, bez przeciążenia żołądka po długim wysiłku.

Praktycznie oznacza to, że przy 60–90 g węglowodanów w pierwszym pełniejszym posiłku regeneracyjnym dobrze dodać 15–25 g białka. Może to być miska owsianki na mleku z bananem i jogurtem, ryż z jogurtem skyr i miodem albo kanapka z dżemem i twarogiem. Dla osób cięższych lub po wolniejszym, bardzo długim biegu, korzystniejsze bywa przesunięcie się w stronę 4:1, bo priorytetem jest szybkie napełnienie „baków” glikogenem (paliwo magazynowane w mięśniach).

W kolejnych 2–4 godzinach poziom glikogenu odbudowuje się najszybciej, więc utrzymanie podobnej proporcji w mniejszych porcjach działa na plus. U części biegaczy z wrażliwym żołądkiem lepiej sprawdza się rozbicie porcji na 2–3 mniejsze przekąski co 30–60 minut, z minimum 20–25 g białka łącznie w tym oknie. Osoby o bardzo niskim apetycie mogą skorzystać z koktajlu: na przykład 60 g maltodekstryny z 15–20 g koncentratu serwatki, co daje blisko 3:1 w płynnej, łatwostrawnej formie.

Gdy priorytetem jest ochrona mięśni po rekordowym wysiłku lub przy niższym limicie kalorii, można zbliżyć się do 2:1, pilnując, by białko łącznie w ciągu dnia sięgnęło 1,6–2,2 g/kg masy ciała. Ta korekta poprawia bilans aminokwasów (materiał do odbudowy), ale nie powinna zbyt mocno ciąć węglowodanów w pierwszych godzinach. Kluczem pozostaje elastyczność: objętość biegu, masa ciała i tolerancja przewodu pokarmowego podpowiadają, czy lepiej trzymać 3:1, czy przesunąć się o jeden „ząbek” w którąś stronę.

Czy warto sięgnąć po napoje izotoniczne czy wodę z dodatkami?

Krótka odpowiedź: po maratonie najwygodniej sięgnąć po izotonik, ale dobrze przygotowana woda z dodatkami też zadziała. Klucz tkwi w szybkości i w składzie. Izotonik daje gotowy pakiet: płyny, sód i węglowodany w stężeniu zbliżonym do osocza, dzięki czemu wchłanianie jest sprawne. Woda z dodatkami wymaga odrobiny logistyki, ale pozwala lepiej kontrolować smak, zawartość cukru i sodu.

Jeśli priorytetem jest szybkie nawodnienie i uzupełnienie sodu w ciągu pierwszych 30 minut, izotonik bywa najprostszą opcją. Standardowa porcja ma zwykle 4–6 g węglowodanów na 100 ml i około 300–500 mg sodu na litr, co wspiera ponowne wchłanianie wody i ogranicza ryzyko bólu głowy czy „pustych nóg”. Dodatkowe 20–30 g cukrów na każde 300–500 ml pomaga zacząć odbudowę glikogenu (zapasu energii w mięśniach). To działa szczególnie dobrze, gdy żołądek jest wrażliwy i trudno przełknąć coś stałego.

Woda z dodatkami sprawdza się, gdy liczy się personalizacja i dostępność. Prosty przepis: 500 ml wody, szczypta soli kuchennej (około 0,5–1 g, co daje 200–400 mg sodu), 1–2 łyżeczki miodu lub cukru (8–16 g węglowodanów) i sok z cytryny dla smaku. Taka mieszanka nawadnia podobnie jak izotonik, a słodycz można zwiększać lub zmniejszać zależnie od tolerancji żołądka. Dla osób obficie pocących się przydatny bywa nieco wyższy dodatek soli, zwłaszcza gdy na koszulce po wyschnięciu zostaje wyraźny biały nalot.

Co wybrać w praktyce? Po przekroczeniu mety często wygrywa łatwość: gotowy izotonik lub rozcieńczony sok z wodą w proporcji 1:1 to szybkie rozwiązania, które „wchodzą” nawet przy zmęczonym żołądku. W kolejnych łykach można przejść na wodę z solą i cytryną, jeśli słodkie smaki zaczynają męczyć. Osobom unikającym cukru na co dzień przyda się przypomnienie, że po maratonie dawka 30–60 g węglowodanów z napoju w pierwszej godzinie jest elementem regeneracji, a nie „pustą kalorią.

Kiedy i czym doładować glikogen w kolejnych godzinach?

Najprościej: przez pierwsze 4–6 godzin po maratonie glikogen odbudowuje się najszybciej, więc opłaca się jeść regularnie, małe porcje węglowodanów co 30–60 minut, łącznie celując w 1–1,2 g węglowodanów na kilogram masy ciała na godzinę. Dodatki białka (około 0,25 g/kg) i odrobina sodu pomagają „zamknąć” regenerację i poprawiają tolerancję żołądkową.

W praktyce po pierwszym posiłku regeneracyjnym dobrze wracać do jedzenia co mniej więcej godzinę. Na początku lepiej sprawdzają się węglowodany o wyższym indeksie glikemicznym (np. pieczywo, ryż, dojrzałe banany), a po 3–4 godzinach można włączać bardziej złożone źródła oraz warzywa dla błonnika. Osobom z wrażliwym żołądkiem pomaga forma półpłynna, jak koktajl czy jogurt z bananem. Dla intensywnie trenujących w kolejnych dniach, trzymanie górnego zakresu 1–1,2 g/kg/h przez pierwsze 3–4 godziny skraca czas powrotu do formy.

Godzina po bieguIlość węglowodanów (na 70 kg)Przykładowe produktyDodatek białkaUwaga praktyczna
0–1 h70–85 gkanapka z białego pieczywa + banan; ryż na mleku15–20 g (np. jogurt, serek)łatwostrawne, trochę sodu w posiłku
1–2 h70–85 gkoktajl: mleko lub napój roślinny + płatki + miód15–20 g (porcja odżywki lub nabiał)forma płynna zmniejsza ryzyko nudności
2–3 h70–85 gmiska ryżu lub makaron z sosem pomidorowym20 g (porcja chudego mięsa/tofu)można dodać odrobinę oliwy dla smaku
3–4 h60–70 gowsianka z owocami suszonymi15–20 g (skyr, kefir)stopniowo włączany błonnik
4–6 h50–60 gziemniaki lub kasza + warzywa gotowane20–25 g (ryba, jajka, strączki)pełniejszy posiłek, dalej dosalany do smaku

Jeśli apetyt jest niski, przydaje się podzielenie porcji na mniejsze lub sięgnięcie po suszone owoce, pieczywo, ryż i napoje mleczne, bo łatwo nimi „dobić” do celu. Osoby o masie innej niż 70 kg mogą przeliczać ilości według klucza 1–1,2 g/kg/h w pierwszych godzinach, a potem schodzić do 0,6–0,8 g/kg/h do końca dnia. Dzięki temu glikogen w mięśniach i wątrobie ma szansę odbudować się na tyle, by następnego dnia ciało odwdzięczyło się lżejszym krokiem.

Jak nawodnić się wieczorem i następnego dnia po maratonie?

Najprościej: przez wieczór i następny dzień dobrze utrzymać spokojne, porcjowane picie napojów z elektrolitami i lekkie dosalanie posiłków, celując w jasny kolor moczu i brak „ciągłego” pragnienia. To pomaga odbudować płyny i sód, których po maratonie brakuje najbardziej.

Wieczorem sprawdza się schemat małych porcji co 15–20 minut, zamiast jednorazowego „zalania” się wodą. Łączna ilość płynów może sięgać 1,2–1,5 raza szacowanej utraty masy ciała po biegu, ale w praktyce wygodnie zacząć od 500–700 ml w pierwszych 2–3 godzinach po posiłku wieczornym i dopijać kolejne szklanki do uczucia pełnej ulgi. Dobrze, gdy w szklance jest nie tylko woda: napój izotoniczny, woda z szczyptą soli i odrobiną soku, a nawet lekki bulion ułatwiają zatrzymanie płynów dzięki sodowi. Kolacja może być nieco bardziej słona, na przykład z pieczywem i serem lub zupą krem z grzankami, co sprzyja retencji płynów.

Następnego dnia rytm jest podobny, ale spokojniejszy: szklanka po przebudzeniu, potem regularne 200–300 ml co 60–90 minut. Jeśli poranek przynosi „ciężką głowę” i ciemny mocz, przydatna bywa jedna porcja napoju z elektrolitami (ok. 400–600 ml) przed śniadaniem. Kawa czy herbata mogą wrócić, bo umiarkowana kofeina nie odwadnia istotnie, lecz dobrze je równoważyć dodatkowymi 200 ml wody. Przy aktywnym spacerze lub upale ilości rosną, natomiast brak pragnienia, jasny słomkowy kolor moczu i stabilna masa ciała w stosunku do poranka są prostymi znakami, że plan działa.

Przy wrażliwym żołądku lepiej sięgać po napoje chłodne, ale nie lodowate, i unikać bardzo słodkich płynów. Osoby z dużą potliwością lub „białymi śladami” na koszulce zwykle potrzebują więcej sodu: wtedy przydaje się dodatkowe 0,5–1 g soli w ciągu dnia (to około szczypta do dwóch do potraw). Gdy pojawia się ból głowy, skurcze albo zawroty, pomocne bywa wypicie 300–500 ml napoju z 300–600 mg sodu i spokojne dopicie wody w ciągu kolejnej godziny. Proste? Tak, zwłaszcza gdy butelka stoi pod ręką, a kubek przypomina, by pić małymi łykami, nie na raz.

Dodaj komentarz